Kilka lat temu
Rok 2013. Grudzień. Warszawa. Tego dnia prószyło śniegiem bardzo mocno. Pracownik korporacji niepewnym krokiem ruszył w stronę hotelowego lobby. Hotel Hilton na Grzybowskiej. Jak co roku, nadszedł czas na wigilię firmową. „Wystawne przyjęcie” – pomyślał – „Dużo pieniędzy poszło. Czy ma to sens? Skoro robią, to pewnie tak”. Zrzuciwszy płaszcz, namierzył wzrokiem kilka osób z działu HR. Pomachał ręką i powiedział, że za chwilę podejdzie. Krocząc dalej, natknął się na Marcina. Nie lubił go. „Nie udam, że go nie widzę” – pomyślał pracownik. „Podejdę na chwilę. Zagadam”:
A: – Cześć, Marcin – rzekł.
M: – Cześć – odparł sucho Marcin, choć tego dnia miał błysk w oku. Widać, że chciał rozmawiać. Być może szampan działał. – Jak tam w zespole business development? (BD) – prowokacyjnie zapytał....
-
poprzedni artykuł
Stwórz ofertę, której żaden klient się nie oprze
-
następny artykuł
Tylko wartość nas ocali, czyli pomiędzy automatyzacją a jakością relacji z klientem