Prowadząc szkolenia warsztatowe, gdzie interakcja z uczestnikami jest ciągła i intensywna, można dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy. Do niedawna jako przykład wysokiej jakości produktów podawałem pewną uznaną markę motoryzacyjną. Marka ta sama zresztą określa siebie jako „lidera niezawodności”. Teraz muszę przeprosić. Bo chyba nią nie jest.
Na jednym ze szkoleń uczestnik opowiedział ciekawą historię o pewnym modelu tej marki z silnikiem hybrydowym, który regularnie ląduje w serwisie. Podobno konstrukcja ma jakąś wadę, którą producent specjalnie się nie chwali. Naklejka „lider wizyt w serwisie” mogłaby przyciągnąć mniej klientów… Z tej przyczyny splajtowała nawet korporacja taksówkowa w Warszawie. Model biznesowy był prosty – ten sam model, ten sam standard. Nowocześnie, bo hybrydy. Oszczędnie, bo hybrydy. Cóż z tego, gdy większość czasu taksówki spędzały na podnośnik...
-
poprzedni artykuł
3L, czyli dlaczego sprzedawcy nie realizują wyznaczanych im zadań
-
następny artykuł
Obrona ceny to fikcja